8
8. \Yr6bel i kon.
W, Koniku, ty masz owsa tak bardzo obficie;
Nedzne jest w zimnej porze na ziemi me zycie.
Ach, dajze mi ziarneczko jedno, albo dwoje:
Bedziemy niezawodnie sytemi oboje.
H. Bierz, smialy ptaszku, jestci tu vv tym ¿fobie
Do mej sytosci dosyc, dose i tobie.
Zywi^c sitz razem do sw6j ch^ci, wtedy
Nie mial ni konik, ni wrobelek biedy.
Gdy lato przyszlo, gorqce i suche,
A gdy przywiodlo nie jedne zlq much$:
Nie dbajqc wrobel na zarliwych much brz^ki,
Po sto ich chwytal — a koh byl bez meki.
* *
Kto nie jest litosciwym,
Nie godzien bye szczesliwym.
#♦ Piesn przy kol^bce.
&pij spokojnie, mile dzieci^I wszak Aniolowie strzegj
cie. Patrz^c na twarz Wszechmocnego strzeg^ twego
snu sfodkiego.
Gdzie spisz, masz lepsze lezenie, niz Zbawca, co
spas na sianie, w stajni ciemnej, w zfobie twardym. T
odpoczywasz w fozku sw6m.
We snie nikt nie szkodzi tobie; Jemu tysi^c wrogofl
w zlobie grozifo. Ty bez trudnosci zyjesz, lecz On by
w ci^zkosci.
Niech Bog matke tw^ przezegna, niech wzrostu tobie
przymnaza, byg Jezusa w poboznosci nasladowal i w mq*
drosci.
Niech citz laski Swej swiatfosci^ napefnia, bys wszeffl
wonnosci^ byl i drzewem pozytecznem, Bogu twemn
ukochanemu